poniedziałek, 29 października 2012

reserch.

Kurcze.

Są tacy, którzy znaczą dla mnie najwięcej.
Co ja mam robić....?

Boże.
Boli!
Strasznie tęsknie.

Nienawidzę tego święta.

Wszyscy się tak na ciebie patrzą. Jakbyś nie miała ręki. Niech sobie to politowanie w dupe wsadzą!

Następna osoba, którą straciłam, bezpowrotnie. Następna osoba, która mnie zostawiła.
I tak na prawdę nikt z was nie wie, nie ma cholernego pojęcia jak to boli. Kiedy już wszystko
staje się jasne.
I możecie płakać z różnych powodów, i możecie być na prawdę bardzo wściekli na świat...
Ale nigdy... nigdy....

Właśnie taka rzecz, niespodziewanie powiedziała mi stop. Zawsze będą się dziać rzeczy które będą mi zadawać ból. Bo szczęście jakie sobie wyobrażamy nie istnieje.

Nie ważne. Po co ja to pisze.
Każdy ma swoje problemy i myśli że tylko jego istnieją. Ale tak na prawdę nie chcą być szczęśliwi.
Słyszycie? NIE CHCECIE. nie chce się wam powiedzieć dość i zacząć od nowa.
Nic nie przyjdzie do was samemu.

To jest okres w moim życiu, w którym pracuję, osiągam małe cele. Mój dziadek umarł i to boli w cholere ale
na tym polega życie. Doszłam do tego wniosku ale to nie zmienia faktu że to boli. że to nie fair.

Bulwersuje się tak bo widzę że ludzie są ślepi i głusi. O wiele bardziej ode mnie.
Kurczowo trzymają się jednego. Powiedzcie stop i nie czekajcie jak ja, nie czekajcie na to żeby czyjaś śmierć lub coś jeszcze gorszego was do tego zainspirowało.

Możemy wiele ale tak na prawdę bardzo mało chcemy.

przykro mi że musiało do tego dojść. przykro mi że tak długo się nad sobą użalałam. przykro mi że byłam taką egoistką.

Chcę to zmieniać i to robię bo to właśnie uważam za słuszne.

poniedziałek, 8 października 2012

Dance like cat!

przykro mi że ludzie cierpią, zapadają w ciemność. Chciałabym im pomóc, na prawdę!
Ale się boję... że mają racje, że wszystko co dobre nie istnieje. Żyje na tej nadziei, która jest dla mnie siłą.
Bo ideałem jest dążeniem do ideału, a szczęściem dążeniem do szczęścia. Tak właśnie.
Żyję zgodnie z tą zasadą! Uważam to za słuszne i dobre. Uważam że to jest dla mnie dobre.
Sama nie wiem czemu to napisałam. Mogłam o tym pomyśleć albo to przemyśleć. Ale chciałam sobie to uświadomić, przypomnieć...
Ojej! cieszę się że to już jasne i modlę się za tych, którzy jeszcze nie znają swojej drogi, bo wiem jak to jest, gdy każda chwila boli bo nie wiesz czego chcesz. Lub wiesz ale nie możesz tego mieć.

piątek, 5 października 2012

WSZYSTKO CO ZŁE.

nie wiem czy na czymkolwiek mi teraz zależy. Jest piątek a ja wcale go nie chcę. Chce do szkoły. Do znajomych, śmiechu... Z nimi zawsze się śmieję. Co z tego że muszę się uczyć, powtarzać, zapierdalać... Wtedy nie mam czasu na martwienie się że coś pójdzie nie tak. Wtedy żyję chwilą. Każda decyzja niesie za sobą ryzyko. Czy nauczyć się w domu, czy w szkole... a może w ogóle. A kiedy już coś pójdzie nie tak... to co? Każdemu się zdarza. Starałam się i będę się starała do końca. I nie ma czasu na wątpliwości, czekanie... nie ma czasu! Każda przyjemnośc daje wtedy taką ogromną radość! Teraz  nie mam nic. Bo pokój jest ciemny, na dworze zimno, muzyka nudna.
No i zawsze kończy się tak samo. Zawsze kończy się tak samo.
Szczególnie dziś. Miałam zapomnieć, zrobiłam to. No ale kiedy ktoś przed nosem macha ci sugestiami... To wszystko wraca. A najgorsza jest nadzieja.
FUCKFUCKFUCK.
przytul mnie bo spadam.

piątek, 28 września 2012

Rekonesans.

Troszeczkę zainspirowana "akward", troszeczkę zdenerwowana, smutna, postanowiłam napisać.

W moim życiu nie ma teraz czasu na bycie załamaną. Stawiam na kształtowanie siebie, swojej osobowości - tego kim jestem i kim będę. Życie nie jet takie,  jakie tworzę w swojej głowie. Różni się głównie tym że jedno ma miejsce w rzeczywistości, zapisuje się na kartach czasu, a to drugie nie.
Nie wiem czy to  dobrze. Nie wiem jeszcze wielu rzeczy.


Kiedy wstaje rano, przypominam sobie to, co działo się wczoraj. Czasem to jak cios w serce. Boli bardziej niż ten cios który został zadany gdy dane wydarzenie miało miejsce. Czasem to zachęta do oddychania, istnienia. Dni są różne ale początki takie same.




Sama nie wiem kim jestem. Nie wiem co jest warte mojej uwagi, mojego zaangażowania. Czasem boję się powiedzieć to co czuję bo martwię się że zranię najbliższych. Doskonale wiem że oni zrobili by dużo dla mojego szczęścia, samospełnienia. Dokładnie tak jak, ja dla nich. Dlaczego, zatem miałabym ich ranić? Dlaczego miałabym milczeć? Czy to nie jest nie fer?

Oddychanie czasem boli. Boi myślę o tym że jeszcze się nie zaczęło twoje piekło. Tyle lat przed tobą. Czasem się zastanawiam dlaczego o tym myślę. Przecież oddycham teraz.

Tyle niedokończonych myśli. Porzuconych marzeń? Może powinnam je realizować. Patrząc na autorytetu dążyć do bycia doskonałą. Bo ponoć właśnie to jest doskonałością. Nie wiem jakie mam marzenia. Takie jakie mogłabym spełnić teraz. Może właśnie to czegoś mnie nauczy? Da wskazówkę jak żyć dalej? Bo chyba tego teraz potrzebuję... Prawda?

Wraz ze śmiercią dziadka zakończyłam pewien okres. Sama nie wiem czy dobrzy czy zły ale nie mnie to oceniać. Chciałabym dać sobie siłę, czas ale przede wszystkim motywację. Do oddychania.

Jestem szczęśliwa.  I świadoma tego ile musiałam przejść żeby napisać to zdanie bez wyrzutów sumienia czy wątpliwości. Ale wiem że moje szczęście rośnie tylko i wyłącznie przez smutek. Przez to że czuję się zła, zawiedziona, samotna, niezrozumiana i samotna. Bo przychodzi taki dzień, w którym przypominam sobie co to jest życie, na czym polega i czego ode mnie wymaga.

Nie poddam się, nie teraz. Za długo pracowałam psychicznie na to co mam. Nie znaczy to, że będę zawsze uśmiechnięta, pewna siebie i tryskająca nieograniczoną radością. Nie. Będę się martwić płakać i odnosić sukcesy. Bo taka właśnie jestem! Nie wiem czy tylko  taka, nie wiem. Nie wiem nawet czy się dowiem.



Będę pracować na swoją przyszłość, pamiętać o przeszłości i świadomie tworzyć teraźniejszość. Czasem z ogromnym trudem, a czasem z ogromną łatwością ale takie właśnie jest życie... Na tym właśnie polega oddychanie.

czwartek, 6 września 2012

Allready Over!

   Wiecie, jest na prawdę w porządku. Co prawda boję się i to panicznie. Co kilka kwadransów paraliżują mnie myśli a przez to zawalam. Dość o tym. Nie mogę tak...
   W szkole bez rewelacji. Już się pokazują kartkówki i zadania ale szczerze, nie przeszkadza mi to. Nie mam czasu by się przejmować. Jestem wkurzona. Mam konkretny powód. Kiedy juz sobie wszystko ułożyłam, przypomniałam sobie jak się uśmiechać, nabrałam dystansu do siebie... To ktoś z góry zrobił BUM i wystawił mnie na próbę. Ale czemu tak?
   Boję się że wrócę do tego co było zimą. Kiedy było mi wszystko jedno. Nie miałam własnego zdania.Chciałam tylko spać. Boję się że kiedy nadejdzie ta chwila już nie będzie dobrze...
   Rafał mnie okłamał. Nie miałam nadziei że będzie inaczej. Po prostu mnie okłamał. Chciałam nazwać rzecz po imieniu. Nie bawić się. Sprawa jasna. Rozdział zamknięty i chyba tak na prawdę nigdy nie otwarty.

   Chcę rysować.

środa, 5 września 2012

Decode.

Nie wypowiadaj tych słów już nigdy, proszę.

Ojapierdole.
Boje się, najzwyczajniej w świecie.
Myślałam że jestem na to przygotowana. Przecież tak myślałam... Ale dzisiaj tak jakby, kiedy powiedziałaś to zdałam sobie sprawę, że wcale nie.
Dekoncentruję się bo sama myśl o tym że rzeczywiście może umrzeć sprawia że nie chcę żeby wskazówki na zegarze się przesuwały. Niech stanie czas i zabierze wszystkie tragiczne zdarzenia.
Żebyś mógł się uśmiechnąć.

A co jeśli ....
Nie chcę tego pisać. Nie chcę nic! ROZUMIECIE! nic tylko to...

Ale najgorsze jest to że przez to wszystko zawalam i zachowuję się jak idiotyczny egoista. Może nim właśnie jestem?... Może tak powinnam odpowiadać gdy ktoś pyta mnie kim jestem?