Lubię moje weekendy za to że są moje. Zazwyczaj takie same. Zawsze oglądam to samo w telewizji, zawsze jem to samo na śniadanie, zawsze powtarzam sobie to samo, kiedy patrze na zegarek.
Dzisiaj może spędzę go swobodnie? Pożyję chwilą? Zrobię to na co będę miała ochotę?
Teraz mam ochotę na ... na spacer do lasu. Tak! Po kościele idę do lasu. A później? Coś ciepłego u Ewy albo Marty. Nie u mnie. U nich.
TAK. I NIE OBCHODZI MNIE ILU LUDZI BĘDZIE ROZCZAROWANYCH TYM ŻE NIE MA MNIE NA ZIEMI! We wtorek pozwolę sobie na odlot. Kiedyś trzeba nie?
W piątek było beznadziejnie. Postanowiłam że z tym skończę. Z czym? Z rysowaniem. Chociaż na jakiś czas. I zapowiada się że na długo. Choć może wrócę do tego wcześniej niż mi się wydaje. Czemu z tym zrywam? Bo nic mi nie wychodzi. Żadna kreska nie leży tam gdzie powinna. Dam sobie czas. Może później siebie zaskoczę? Kto wie?
W szkole idzie mi ok. Niby. To znaczy nie jest tak jakbym ja sobie tego życzyła ale .. Nie jest źle. Nie wszystko wychodzi tak jak trzeba. Prosty przykład : Staram się - 3. Olewam - 5
KOŚCIÓŁ. muszę iść
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz