Przeżyłam wtorkowe lekcje... Dzisiejsze.
Było ciężko i to jeszcze ciężej niż w poniedziałek. Jak to we wtorki. Kryzys między chemią a historią i duszenie w sobie gniewu... Później WF. Mój brzuch i ja nie współpracowaliśmy. Później matma i zero zainteresowania tematem. Ale po lekcjach pani wcisnęła mi cały plik zadań które przygotują piątkowych uczniów do konkursów. Błyskotliwy ale poroniony pomysł. Muzyka i dyskusje na temat Amadeusza Mozarta. WTF? Zakupy i dom. Dziś czekają mnie lekcje i biologia.
Pozdrawiam wszystkie mszaki i mchy czytające mojego bloga.
Nie płakałam. Ale spoglądając na biologię ... - chyba zacznę.
Najpierw lekcje, później bio i na końcu książka i muzyka do nocy.
Trzeba by coś zjeść... ? no
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz