Biologia napisana i od razu lżej na sercu. Musiałabym się wziąć za lekcje. Tak też zrobię. Świątecznie już wszędzie. W szkole losowanie prezentów. Muszę kupić prezent Hubertowi. Nie mam pojęcia co on chce. Jego pasją jest łowiectwo!. ;O. No nic. Mi za to kupuję Sandra więc się cieszę. Lubię ją. Po biologii i godzinie wychowawczej lekcje leciały jakoś szybko. I bardzo się cieszę. Wf-u nie było. Więc jestem już w domu. Za chwilę obiad... i w kółko. Dziś sztuka. Zapowiada się fajnie *.*
''Zimowe słońce dawało o sobie znać. Bezdusznie raziło po oczach. Znowu wiatr... chwila ciszy i znów słychać krzyk. Kto to?. Odwróciła się. Jej złote loki tańczyły na jej głowie przy każdym ruchu. Nerwowo zaciągnęła rękawy, teraz zakrywały nawet jej paznokcie. Coraz głośniejszy krzyk wypalał dziury w jej duszy. Las wcale nie jest bezpiecznym miejscem. Drzewa zaczęły obracać się, podskakiwać. Nagle zmieniły się w jednolitą czarną przestrzeń. Zemdlała. Dookoła były tylko jej zlote loki a w tle ktoś grał jej ulubioną balladę na gitarze''.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz