Kurcze.
Są tacy, którzy znaczą dla mnie najwięcej.
Co ja mam robić....?
Boże.
Boli!
Strasznie tęsknie.
Nienawidzę tego święta.
Wszyscy się tak na ciebie patrzą. Jakbyś nie miała ręki. Niech sobie to politowanie w dupe wsadzą!
Następna osoba, którą straciłam, bezpowrotnie. Następna osoba, która mnie zostawiła.
I tak na prawdę nikt z was nie wie, nie ma cholernego pojęcia jak to boli. Kiedy już wszystko
staje się jasne.
I możecie płakać z różnych powodów, i możecie być na prawdę bardzo wściekli na świat...
Ale nigdy... nigdy....
Właśnie taka rzecz, niespodziewanie powiedziała mi stop. Zawsze będą się dziać rzeczy które będą mi zadawać ból. Bo szczęście jakie sobie wyobrażamy nie istnieje.
Nie ważne. Po co ja to pisze.
Każdy ma swoje problemy i myśli że tylko jego istnieją. Ale tak na prawdę nie chcą być szczęśliwi.
Słyszycie? NIE CHCECIE. nie chce się wam powiedzieć dość i zacząć od nowa.
Nic nie przyjdzie do was samemu.
To jest okres w moim życiu, w którym pracuję, osiągam małe cele. Mój dziadek umarł i to boli w cholere ale
na tym polega życie. Doszłam do tego wniosku ale to nie zmienia faktu że to boli. że to nie fair.
Bulwersuje się tak bo widzę że ludzie są ślepi i głusi. O wiele bardziej ode mnie.
Kurczowo trzymają się jednego. Powiedzcie stop i nie czekajcie jak ja, nie czekajcie na to żeby czyjaś śmierć lub coś jeszcze gorszego was do tego zainspirowało.
Możemy wiele ale tak na prawdę bardzo mało chcemy.
przykro mi że musiało do tego dojść. przykro mi że tak długo się nad sobą użalałam. przykro mi że byłam taką egoistką.
Chcę to zmieniać i to robię bo to właśnie uważam za słuszne.
poniedziałek, 29 października 2012
sobota, 20 października 2012
poniedziałek, 8 października 2012
Dance like cat!
przykro mi że ludzie cierpią, zapadają w ciemność. Chciałabym im pomóc, na prawdę!
Ale się boję... że mają racje, że wszystko co dobre nie istnieje. Żyje na tej nadziei, która jest dla mnie siłą.
Bo ideałem jest dążeniem do ideału, a szczęściem dążeniem do szczęścia. Tak właśnie.
Żyję zgodnie z tą zasadą! Uważam to za słuszne i dobre. Uważam że to jest dla mnie dobre.
Sama nie wiem czemu to napisałam. Mogłam o tym pomyśleć albo to przemyśleć. Ale chciałam sobie to uświadomić, przypomnieć...
Ojej! cieszę się że to już jasne i modlę się za tych, którzy jeszcze nie znają swojej drogi, bo wiem jak to jest, gdy każda chwila boli bo nie wiesz czego chcesz. Lub wiesz ale nie możesz tego mieć.
Ale się boję... że mają racje, że wszystko co dobre nie istnieje. Żyje na tej nadziei, która jest dla mnie siłą.
Bo ideałem jest dążeniem do ideału, a szczęściem dążeniem do szczęścia. Tak właśnie.
Żyję zgodnie z tą zasadą! Uważam to za słuszne i dobre. Uważam że to jest dla mnie dobre.
Sama nie wiem czemu to napisałam. Mogłam o tym pomyśleć albo to przemyśleć. Ale chciałam sobie to uświadomić, przypomnieć...
Ojej! cieszę się że to już jasne i modlę się za tych, którzy jeszcze nie znają swojej drogi, bo wiem jak to jest, gdy każda chwila boli bo nie wiesz czego chcesz. Lub wiesz ale nie możesz tego mieć.
piątek, 5 października 2012
WSZYSTKO CO ZŁE.
nie wiem czy na czymkolwiek mi teraz zależy. Jest piątek a ja wcale go nie chcę. Chce do szkoły. Do znajomych, śmiechu... Z nimi zawsze się śmieję. Co z tego że muszę się uczyć, powtarzać, zapierdalać... Wtedy nie mam czasu na martwienie się że coś pójdzie nie tak. Wtedy żyję chwilą. Każda decyzja niesie za sobą ryzyko. Czy nauczyć się w domu, czy w szkole... a może w ogóle. A kiedy już coś pójdzie nie tak... to co? Każdemu się zdarza. Starałam się i będę się starała do końca. I nie ma czasu na wątpliwości, czekanie... nie ma czasu! Każda przyjemnośc daje wtedy taką ogromną radość! Teraz nie mam nic. Bo pokój jest ciemny, na dworze zimno, muzyka nudna.
No i zawsze kończy się tak samo. Zawsze kończy się tak samo.
Szczególnie dziś. Miałam zapomnieć, zrobiłam to. No ale kiedy ktoś przed nosem macha ci sugestiami... To wszystko wraca. A najgorsza jest nadzieja.
FUCKFUCKFUCK.
przytul mnie bo spadam.
No i zawsze kończy się tak samo. Zawsze kończy się tak samo.
Szczególnie dziś. Miałam zapomnieć, zrobiłam to. No ale kiedy ktoś przed nosem macha ci sugestiami... To wszystko wraca. A najgorsza jest nadzieja.
FUCKFUCKFUCK.
przytul mnie bo spadam.
piątek, 28 września 2012
Rekonesans.
Troszeczkę zainspirowana "akward", troszeczkę zdenerwowana, smutna, postanowiłam napisać.
W moim życiu nie ma teraz czasu na bycie załamaną. Stawiam na kształtowanie siebie, swojej osobowości - tego kim jestem i kim będę. Życie nie jet takie, jakie tworzę w swojej głowie. Różni się głównie tym że jedno ma miejsce w rzeczywistości, zapisuje się na kartach czasu, a to drugie nie.
Nie wiem czy to dobrze. Nie wiem jeszcze wielu rzeczy.
Kiedy wstaje rano, przypominam sobie to, co działo się wczoraj. Czasem to jak cios w serce. Boli bardziej niż ten cios który został zadany gdy dane wydarzenie miało miejsce. Czasem to zachęta do oddychania, istnienia. Dni są różne ale początki takie same.
Sama nie wiem kim jestem. Nie wiem co jest warte mojej uwagi, mojego zaangażowania. Czasem boję się powiedzieć to co czuję bo martwię się że zranię najbliższych. Doskonale wiem że oni zrobili by dużo dla mojego szczęścia, samospełnienia. Dokładnie tak jak, ja dla nich. Dlaczego, zatem miałabym ich ranić? Dlaczego miałabym milczeć? Czy to nie jest nie fer?
Oddychanie czasem boli. Boi myślę o tym że jeszcze się nie zaczęło twoje piekło. Tyle lat przed tobą. Czasem się zastanawiam dlaczego o tym myślę. Przecież oddycham teraz.
Tyle niedokończonych myśli. Porzuconych marzeń? Może powinnam je realizować. Patrząc na autorytetu dążyć do bycia doskonałą. Bo ponoć właśnie to jest doskonałością. Nie wiem jakie mam marzenia. Takie jakie mogłabym spełnić teraz. Może właśnie to czegoś mnie nauczy? Da wskazówkę jak żyć dalej? Bo chyba tego teraz potrzebuję... Prawda?
Wraz ze śmiercią dziadka zakończyłam pewien okres. Sama nie wiem czy dobrzy czy zły ale nie mnie to oceniać. Chciałabym dać sobie siłę, czas ale przede wszystkim motywację. Do oddychania.
Jestem szczęśliwa. I świadoma tego ile musiałam przejść żeby napisać to zdanie bez wyrzutów sumienia czy wątpliwości. Ale wiem że moje szczęście rośnie tylko i wyłącznie przez smutek. Przez to że czuję się zła, zawiedziona, samotna, niezrozumiana i samotna. Bo przychodzi taki dzień, w którym przypominam sobie co to jest życie, na czym polega i czego ode mnie wymaga.
Nie poddam się, nie teraz. Za długo pracowałam psychicznie na to co mam. Nie znaczy to, że będę zawsze uśmiechnięta, pewna siebie i tryskająca nieograniczoną radością. Nie. Będę się martwić płakać i odnosić sukcesy. Bo taka właśnie jestem! Nie wiem czy tylko taka, nie wiem. Nie wiem nawet czy się dowiem.
Będę pracować na swoją przyszłość, pamiętać o przeszłości i świadomie tworzyć teraźniejszość. Czasem z ogromnym trudem, a czasem z ogromną łatwością ale takie właśnie jest życie... Na tym właśnie polega oddychanie.
W moim życiu nie ma teraz czasu na bycie załamaną. Stawiam na kształtowanie siebie, swojej osobowości - tego kim jestem i kim będę. Życie nie jet takie, jakie tworzę w swojej głowie. Różni się głównie tym że jedno ma miejsce w rzeczywistości, zapisuje się na kartach czasu, a to drugie nie.
Nie wiem czy to dobrze. Nie wiem jeszcze wielu rzeczy.
Kiedy wstaje rano, przypominam sobie to, co działo się wczoraj. Czasem to jak cios w serce. Boli bardziej niż ten cios który został zadany gdy dane wydarzenie miało miejsce. Czasem to zachęta do oddychania, istnienia. Dni są różne ale początki takie same.
Sama nie wiem kim jestem. Nie wiem co jest warte mojej uwagi, mojego zaangażowania. Czasem boję się powiedzieć to co czuję bo martwię się że zranię najbliższych. Doskonale wiem że oni zrobili by dużo dla mojego szczęścia, samospełnienia. Dokładnie tak jak, ja dla nich. Dlaczego, zatem miałabym ich ranić? Dlaczego miałabym milczeć? Czy to nie jest nie fer?
Oddychanie czasem boli. Boi myślę o tym że jeszcze się nie zaczęło twoje piekło. Tyle lat przed tobą. Czasem się zastanawiam dlaczego o tym myślę. Przecież oddycham teraz.
Tyle niedokończonych myśli. Porzuconych marzeń? Może powinnam je realizować. Patrząc na autorytetu dążyć do bycia doskonałą. Bo ponoć właśnie to jest doskonałością. Nie wiem jakie mam marzenia. Takie jakie mogłabym spełnić teraz. Może właśnie to czegoś mnie nauczy? Da wskazówkę jak żyć dalej? Bo chyba tego teraz potrzebuję... Prawda?
Wraz ze śmiercią dziadka zakończyłam pewien okres. Sama nie wiem czy dobrzy czy zły ale nie mnie to oceniać. Chciałabym dać sobie siłę, czas ale przede wszystkim motywację. Do oddychania.
Jestem szczęśliwa. I świadoma tego ile musiałam przejść żeby napisać to zdanie bez wyrzutów sumienia czy wątpliwości. Ale wiem że moje szczęście rośnie tylko i wyłącznie przez smutek. Przez to że czuję się zła, zawiedziona, samotna, niezrozumiana i samotna. Bo przychodzi taki dzień, w którym przypominam sobie co to jest życie, na czym polega i czego ode mnie wymaga.
Nie poddam się, nie teraz. Za długo pracowałam psychicznie na to co mam. Nie znaczy to, że będę zawsze uśmiechnięta, pewna siebie i tryskająca nieograniczoną radością. Nie. Będę się martwić płakać i odnosić sukcesy. Bo taka właśnie jestem! Nie wiem czy tylko taka, nie wiem. Nie wiem nawet czy się dowiem.
Będę pracować na swoją przyszłość, pamiętać o przeszłości i świadomie tworzyć teraźniejszość. Czasem z ogromnym trudem, a czasem z ogromną łatwością ale takie właśnie jest życie... Na tym właśnie polega oddychanie.
czwartek, 6 września 2012
Allready Over!
Wiecie, jest na prawdę w porządku. Co prawda boję się i to panicznie. Co kilka kwadransów paraliżują mnie myśli a przez to zawalam. Dość o tym. Nie mogę tak...
W szkole bez rewelacji. Już się pokazują kartkówki i zadania ale szczerze, nie przeszkadza mi to. Nie mam czasu by się przejmować. Jestem wkurzona. Mam konkretny powód. Kiedy juz sobie wszystko ułożyłam, przypomniałam sobie jak się uśmiechać, nabrałam dystansu do siebie... To ktoś z góry zrobił BUM i wystawił mnie na próbę. Ale czemu tak?
Boję się że wrócę do tego co było zimą. Kiedy było mi wszystko jedno. Nie miałam własnego zdania.Chciałam tylko spać. Boję się że kiedy nadejdzie ta chwila już nie będzie dobrze...
Rafał mnie okłamał. Nie miałam nadziei że będzie inaczej. Po prostu mnie okłamał. Chciałam nazwać rzecz po imieniu. Nie bawić się. Sprawa jasna. Rozdział zamknięty i chyba tak na prawdę nigdy nie otwarty.
Chcę rysować.
W szkole bez rewelacji. Już się pokazują kartkówki i zadania ale szczerze, nie przeszkadza mi to. Nie mam czasu by się przejmować. Jestem wkurzona. Mam konkretny powód. Kiedy juz sobie wszystko ułożyłam, przypomniałam sobie jak się uśmiechać, nabrałam dystansu do siebie... To ktoś z góry zrobił BUM i wystawił mnie na próbę. Ale czemu tak?
Boję się że wrócę do tego co było zimą. Kiedy było mi wszystko jedno. Nie miałam własnego zdania.Chciałam tylko spać. Boję się że kiedy nadejdzie ta chwila już nie będzie dobrze...
Rafał mnie okłamał. Nie miałam nadziei że będzie inaczej. Po prostu mnie okłamał. Chciałam nazwać rzecz po imieniu. Nie bawić się. Sprawa jasna. Rozdział zamknięty i chyba tak na prawdę nigdy nie otwarty.
Chcę rysować.
środa, 5 września 2012
Decode.
Nie wypowiadaj tych słów już nigdy, proszę.
Ojapierdole.
Boje się, najzwyczajniej w świecie.
Myślałam że jestem na to przygotowana. Przecież tak myślałam... Ale dzisiaj tak jakby, kiedy powiedziałaś to zdałam sobie sprawę, że wcale nie.
Dekoncentruję się bo sama myśl o tym że rzeczywiście może umrzeć sprawia że nie chcę żeby wskazówki na zegarze się przesuwały. Niech stanie czas i zabierze wszystkie tragiczne zdarzenia.
Żebyś mógł się uśmiechnąć.
A co jeśli ....
Nie chcę tego pisać. Nie chcę nic! ROZUMIECIE! nic tylko to...
Ale najgorsze jest to że przez to wszystko zawalam i zachowuję się jak idiotyczny egoista. Może nim właśnie jestem?... Może tak powinnam odpowiadać gdy ktoś pyta mnie kim jestem?
Ojapierdole.
Boje się, najzwyczajniej w świecie.
Myślałam że jestem na to przygotowana. Przecież tak myślałam... Ale dzisiaj tak jakby, kiedy powiedziałaś to zdałam sobie sprawę, że wcale nie.
Dekoncentruję się bo sama myśl o tym że rzeczywiście może umrzeć sprawia że nie chcę żeby wskazówki na zegarze się przesuwały. Niech stanie czas i zabierze wszystkie tragiczne zdarzenia.
Żebyś mógł się uśmiechnąć.
A co jeśli ....
Nie chcę tego pisać. Nie chcę nic! ROZUMIECIE! nic tylko to...
Ale najgorsze jest to że przez to wszystko zawalam i zachowuję się jak idiotyczny egoista. Może nim właśnie jestem?... Może tak powinnam odpowiadać gdy ktoś pyta mnie kim jestem?
sobota, 11 sierpnia 2012
Dziękuję!
Czy wy kurwa musicie mi to robić? Myślałam że już przestaniecie! Szlak.
Następnym razem kiedy będziecie się martwić przyjdźcie do mnie i bądźcie wyrozumiałe, porozmawiajcie ze mną RAZEM.
A nie przez telefon, gdy jesteście osobno z nutką pretensji w głosie.
środa, 8 sierpnia 2012
Rain, pain, wathever.
Bugi, bugi joł!
Boję się. Doskonale wiem czego.
Tej ciszy.
Różnicy między wyobrażeniami a prawdą.
Tego że tak naprawdę ta osoba nie istnieje.
Tego że będzie boleć.
Że będę żałować.
Że będę ranić.
Że to potrwa tak krótko.
Tego że Cię stracę.
Tego że zaniedbam inne rzeczy.
Przecież do niczego się nie nadaję...
Ale ja tak bardzo chcę. Wystarczy mi chociaż informacja. Czy warto marzyć? Czy to się stanie?
Czy moje serce zabije mocniej, kiedy się do mnie odezwiesz?
Dlaczego nie istniejesz?
Jeśli uważacie za śmieszne to co tu piszę to tak bardzo przepraszam... Czy muszę być taka beznadziejna?!
Czy ktoś mi powie że kocha i akceptuje mnie taką, jaką jestem? Czy ktoś zadowoliłby się mną?!
Dlaczego nur istniejesz?
Mam przyjaciół, z którymi mogę się śmiać. Więcej rozmów.
Jest już późno. Powinnam iść spać. Pójdę bo potrafię wyśnić sobie odpowiedzi na pytania. Na prawdę jest beznadziejnie.
Nie chcę być taka jak ona. Ona jest wszystkim tym, czym nie chcę być. Ale mimo wszystko ją kocham. Jako jedyna mnie widzi i czasem zwraca na mnie uwagę. Jako jedyna osoba w tym domu.
Przykro mi że nie potrafię sprostać waszym oczekiwaniom. Jestem nie taka jaka powinnam być. Mogę stać się nią i widzielibyście mnie lub mogę być inna i niezauważalna. Wybiorę drugą opcję.
Boję się. Doskonale wiem czego.
Tej ciszy.
Różnicy między wyobrażeniami a prawdą.
Tego że tak naprawdę ta osoba nie istnieje.
Tego że będzie boleć.
Że będę żałować.
Że będę ranić.
Że to potrwa tak krótko.
Tego że Cię stracę.
Tego że zaniedbam inne rzeczy.
Przecież do niczego się nie nadaję...
Ale ja tak bardzo chcę. Wystarczy mi chociaż informacja. Czy warto marzyć? Czy to się stanie?
Czy moje serce zabije mocniej, kiedy się do mnie odezwiesz?
Dlaczego nie istniejesz?
Jeśli uważacie za śmieszne to co tu piszę to tak bardzo przepraszam... Czy muszę być taka beznadziejna?!
Czy ktoś mi powie że kocha i akceptuje mnie taką, jaką jestem? Czy ktoś zadowoliłby się mną?!
Dlaczego nur istniejesz?
Mam przyjaciół, z którymi mogę się śmiać. Więcej rozmów.
Jest już późno. Powinnam iść spać. Pójdę bo potrafię wyśnić sobie odpowiedzi na pytania. Na prawdę jest beznadziejnie.
Nie chcę być taka jak ona. Ona jest wszystkim tym, czym nie chcę być. Ale mimo wszystko ją kocham. Jako jedyna mnie widzi i czasem zwraca na mnie uwagę. Jako jedyna osoba w tym domu.
Przykro mi że nie potrafię sprostać waszym oczekiwaniom. Jestem nie taka jaka powinnam być. Mogę stać się nią i widzielibyście mnie lub mogę być inna i niezauważalna. Wybiorę drugą opcję.
wtorek, 7 sierpnia 2012
Proste.
Ubrałam się bo mi kazali. Pościeliłam łóżko bo mi kazali. Zjadłam śniadanie bo mi kazali. Inaczej byłabym jeszcze większym ciężarem. Jeszcze bardziej bezużyteczna..
Niedobra, gorzka kawa. Nie chcę już niczego. Nie chcę moich marzeń. Pożegnałam je. Dowidzenia.
Twoje gorzko słodkie słowa cały cza brzmią w moich uszach, siostro.
Niedobra, gorzka kawa. Nie chcę już niczego. Nie chcę moich marzeń. Pożegnałam je. Dowidzenia.
Twoje gorzko słodkie słowa cały cza brzmią w moich uszach, siostro.
'Do niczego się nie nadajesz'
środa, 1 sierpnia 2012
Post.
Bombay Bicycle Club w głośnikach. Oprócz tego dobiegają mnie dźwięki prysznica i starego filmu, który oglądają rodzice.
Połowa wakacji minęła. Jeden tydzień spędziłam na koloni, ponad jeden z Martą no i dwa we czwórkę. W między czasie zdążyłam być szczęśliwa. Zdążyłam wdychać zapach zborza...
Na zegarze 21:12. Mija czas, mija. Chcę wyjść na przeciw niemu. Na przeciw mojej naturze. Na przeciw wszystkim przeszkodom. Chcę być wolna. Rozumieć wszystko i chłonąć to co kocham. Nie chcę tkwić w tym ciele. Wcale go nie lubię.
Bądź przy mnie... Miałam być silna. Nie wzywać cię bo nie istniejesz. Miałam w kocu zapomnieć i zachowywać się normalnie. Ale wy wszyscy nie rozumiecie. Nie macie pojęcia co czuję. Nie mówcie mi co mi jest, co mnie gryzie. Nikt, absolutnie nikt nie wie! Zostawcie mnie! Nie oceniajcie. Najlepiej nie czytajcie tego co tu piszę.
Przepraszam was. Za to że ciążę. Że nie potrafię się postawić na waszym miejscu. Przepraszam za mój egoizm. Za to że nie potrafię załatwić swoich problemów samemu. Za to że wyładowuje się na was. Za to że nie potrafię powiedzieć co mi jest. Za to że jestem jak własna matka. Za to że jestem taka beznadziejna.
Jedno jest pewne. Wszystko znów wróciło a ja tego nie chciałam. Myślałam że to przez szkołę. Ale teraz już wiem że naprawdę czuję się bardzo samotna i nieważne czy Ewa i Marta będą przy mnie czy nie. Tu nie chodzi o to. Tu chodzi o mnie i o to jak bardzo jestem nie doskonała i jak wiele jest ze mną nie tak.

Połowa wakacji minęła. Jeden tydzień spędziłam na koloni, ponad jeden z Martą no i dwa we czwórkę. W między czasie zdążyłam być szczęśliwa. Zdążyłam wdychać zapach zborza...
Na zegarze 21:12. Mija czas, mija. Chcę wyjść na przeciw niemu. Na przeciw mojej naturze. Na przeciw wszystkim przeszkodom. Chcę być wolna. Rozumieć wszystko i chłonąć to co kocham. Nie chcę tkwić w tym ciele. Wcale go nie lubię.
Bądź przy mnie... Miałam być silna. Nie wzywać cię bo nie istniejesz. Miałam w kocu zapomnieć i zachowywać się normalnie. Ale wy wszyscy nie rozumiecie. Nie macie pojęcia co czuję. Nie mówcie mi co mi jest, co mnie gryzie. Nikt, absolutnie nikt nie wie! Zostawcie mnie! Nie oceniajcie. Najlepiej nie czytajcie tego co tu piszę.
Przepraszam was. Za to że ciążę. Że nie potrafię się postawić na waszym miejscu. Przepraszam za mój egoizm. Za to że nie potrafię załatwić swoich problemów samemu. Za to że wyładowuje się na was. Za to że nie potrafię powiedzieć co mi jest. Za to że jestem jak własna matka. Za to że jestem taka beznadziejna.
Jedno jest pewne. Wszystko znów wróciło a ja tego nie chciałam. Myślałam że to przez szkołę. Ale teraz już wiem że naprawdę czuję się bardzo samotna i nieważne czy Ewa i Marta będą przy mnie czy nie. Tu nie chodzi o to. Tu chodzi o mnie i o to jak bardzo jestem nie doskonała i jak wiele jest ze mną nie tak.

niedziela, 29 lipca 2012
Watching outside the lines
Ale tu było fajnie. Byłam taka nietykalna. O wiele silniejsza niż w rzeczywistości. Prawdziwa pełna emocji i cholernie niespokojna. Zawsze mnie coś gryzło. Zawsze czegoś szukałam. \
Lubię szarą rzeczywistość ale ona boli. Czasem w nocy budziłam się i czułam jak z nieszczęścia nie chce mi się nic. Jedyne czego chciałam to stały czysty uśmiech na mojej twarzy. Brakowało mi kogoś kto uszczęśliwiałby mnie, przy tym kimś mogłabym zapomnieć o tej szarości. Być przy nim byłoby moim pragnieniem. Największym, takim że wszystkie inne były by niczym w porównaniu z tym marzeniem.
Kiedyś ktoś już powiedział mi że, żeby mnie uszczęśliwi zrobił by wszystko. Gdy było po wszystkim cisza, bezradność i te słowa bolały najbardziej.
Dzisiaj nie mam nic. Nie mam nikogo o kogo mogłabym walczyć.
Nie mam ochoty znów pisać o tym, o czym właśnie zaczęłam. Może to tylko słowa, które sama wypowiedziałam ale TE słowa bolą a ja wcale nie chcę już cierpieć.
Nie chcę pisać już więcej. Nie chcę.
Lubię szarą rzeczywistość ale ona boli. Czasem w nocy budziłam się i czułam jak z nieszczęścia nie chce mi się nic. Jedyne czego chciałam to stały czysty uśmiech na mojej twarzy. Brakowało mi kogoś kto uszczęśliwiałby mnie, przy tym kimś mogłabym zapomnieć o tej szarości. Być przy nim byłoby moim pragnieniem. Największym, takim że wszystkie inne były by niczym w porównaniu z tym marzeniem.
Kiedyś ktoś już powiedział mi że, żeby mnie uszczęśliwi zrobił by wszystko. Gdy było po wszystkim cisza, bezradność i te słowa bolały najbardziej.
Dzisiaj nie mam nic. Nie mam nikogo o kogo mogłabym walczyć.
Nie mam ochoty znów pisać o tym, o czym właśnie zaczęłam. Może to tylko słowa, które sama wypowiedziałam ale TE słowa bolą a ja wcale nie chcę już cierpieć.
Nie chcę pisać już więcej. Nie chcę.
piątek, 29 czerwca 2012
NIE-WILKOŁAK.
łatwo powiedzieć że jest ci ciężko.
Znam wiele historii. Miłosnych, dramatycznych, śmiesznych. Prawdziwych i tych nie koniecznie. Każda z nich coś wnosi. W moje życie, słownictwo, wyobraźnię. Każdą z nich mogę odtworzyć. Każda z nich jest przeszłością. A gdyby tak opowiedzieć przyszłość? Co byś mi powiedział? Gdybyś mógł o niej decydować. Czego byś mi życzył? Gdybyś mógł nakręcić moje życie. W jakich kolorach?
Mam ochotę krzyczeć. ! Nie ze szczęścia, nie ze złości. Nie mogę usiedzieć. Nie chcę być sama! Kto mi coś powie? Coś co zmieni moje życie. Coś co wprawi mnie w ruch.
Kiedy wybije godzina, która mnie zadowoli? Która mnie zachwyci?
Krzyknij do mnie! Zachęć mnie... Bo ja sama się nie ruszę. Nie znasz mnie?
Dziwnie jakoś, Na maxa.
Co ja tu w ogóle robię!?
Jestem wilkołakiem. Wiedziałam.
Żegnam kolegów nie-Wilkołaków.
Anna Karolina.
Znam wiele historii. Miłosnych, dramatycznych, śmiesznych. Prawdziwych i tych nie koniecznie. Każda z nich coś wnosi. W moje życie, słownictwo, wyobraźnię. Każdą z nich mogę odtworzyć. Każda z nich jest przeszłością. A gdyby tak opowiedzieć przyszłość? Co byś mi powiedział? Gdybyś mógł o niej decydować. Czego byś mi życzył? Gdybyś mógł nakręcić moje życie. W jakich kolorach?
Mam ochotę krzyczeć. ! Nie ze szczęścia, nie ze złości. Nie mogę usiedzieć. Nie chcę być sama! Kto mi coś powie? Coś co zmieni moje życie. Coś co wprawi mnie w ruch.
Kiedy wybije godzina, która mnie zadowoli? Która mnie zachwyci?
Krzyknij do mnie! Zachęć mnie... Bo ja sama się nie ruszę. Nie znasz mnie?
Dziwnie jakoś, Na maxa.
Co ja tu w ogóle robię!?
Jestem wilkołakiem. Wiedziałam.
Żegnam kolegów nie-Wilkołaków.
Anna Karolina.
środa, 2 maja 2012
CICHO!
Nigdy nie wiem jak zacząć. Staram się by wyszło na prawdę dobrze.
Kiedy to ja ostatnio pisałam? Przed świętami, tak myślę.
Zjadłabym coś, posłuchała muzyki. Dlaczego nie pisałam? Dlatego że żeby coś napisać potrzebuję samotności, ciszy i skupienia. Nie mam laptopa. Z nim czułam się bezpieczniej. Był mały, mogłam si wcisnąć w kąt założyć słuchawki i udawać że nie istnieję. Ale teraz został mi tylko komputer stacjonarny. Czuję się narażona na nie powołanych gości, którzy z chęcią by przeczytali to i pośmiali się. Dlatego nie pisałam. Teraz Aga jest w drugim pokoju z koleżanką, wyłączyłam telewizor. Jestem skupiona.
Czasem zastanawiam się po co to piszę. Przecież, nie przyda mi się to, nijak to nie sprawi że poczuję się lepiej. Piszę głównie dlatego by wyrazić siebie, i to co w duszy mi gra bez żadnych konsekwencji i narażenia się na krytykę. Mogę to robić za pomocą rysunku ale to jest trudne. Wszystko musi wyjść od ciebie. To się nazywa wolność. Cieszysz się że ją masz ale później nadchodzi moment żeby dobrze ją wykorzystać. Wtedy pojawia się problem. Brak pomysłu. Totalna cisza i pustka. Dokładnie tego chcę unikać. Boję się z tym walczyć. Więc kartkę chowam do szuflady, idę czytać bo tam wszystko jest określone, nie musisz się za bardzo zastanawiać. Nie od ciebie zależą losy tych postaci. Później, kiedy książka mi się nudzi przychodzę tutaj i piszę. Choćby po to by opisać swój dzień.
Jakie mam plany do końca roku, nie wiem. Chyba boję się wakacji, wolności. Przede wszystkim braku zrozumienia co wiąże się z samotnością, której bardzo się boję, chyba najbardziej. Co z tym zrobię ? nie wiem. Muszę coś postanowić. Wprowadzić jakieś zmiany. Ale nie wiem jakie. I to jest ta głupia wolność. Pragnienie do bycia indywidualistą, i brak weny. Dla mnie to wszystko znaczy - porażka.
Przecież jest ok. Mam najlepszych przyjaciół na świecie. Opiekuńczą rodzinę. Pasję. Dobre (no bo tragiczne nie są) oceny. Czego mi brakuje? Mam jakiś chory problem, pragnienie kontroli nad własnym życiem i brak możliwości ubrania tego w słowa i po prostu zlikwidowania przeszkody. Nie chce mi się o tym gadać. Totalnie. Myślę że muszę już kończyć bo będę żałować tego co napisałam i znów usunę całą notkę jak nie raz to już robiłam. Zatem żegnam. Sama nie wiem czy przyjdę tu jutro czy dopiero za dwa dni, za dwa tygodnie. Na razie mi wystarczy,. Mam ochotę na loda. Pa. No i bądźcie cicho...
Kiedy to ja ostatnio pisałam? Przed świętami, tak myślę.
Zjadłabym coś, posłuchała muzyki. Dlaczego nie pisałam? Dlatego że żeby coś napisać potrzebuję samotności, ciszy i skupienia. Nie mam laptopa. Z nim czułam się bezpieczniej. Był mały, mogłam si wcisnąć w kąt założyć słuchawki i udawać że nie istnieję. Ale teraz został mi tylko komputer stacjonarny. Czuję się narażona na nie powołanych gości, którzy z chęcią by przeczytali to i pośmiali się. Dlatego nie pisałam. Teraz Aga jest w drugim pokoju z koleżanką, wyłączyłam telewizor. Jestem skupiona.
Czasem zastanawiam się po co to piszę. Przecież, nie przyda mi się to, nijak to nie sprawi że poczuję się lepiej. Piszę głównie dlatego by wyrazić siebie, i to co w duszy mi gra bez żadnych konsekwencji i narażenia się na krytykę. Mogę to robić za pomocą rysunku ale to jest trudne. Wszystko musi wyjść od ciebie. To się nazywa wolność. Cieszysz się że ją masz ale później nadchodzi moment żeby dobrze ją wykorzystać. Wtedy pojawia się problem. Brak pomysłu. Totalna cisza i pustka. Dokładnie tego chcę unikać. Boję się z tym walczyć. Więc kartkę chowam do szuflady, idę czytać bo tam wszystko jest określone, nie musisz się za bardzo zastanawiać. Nie od ciebie zależą losy tych postaci. Później, kiedy książka mi się nudzi przychodzę tutaj i piszę. Choćby po to by opisać swój dzień.
Jakie mam plany do końca roku, nie wiem. Chyba boję się wakacji, wolności. Przede wszystkim braku zrozumienia co wiąże się z samotnością, której bardzo się boję, chyba najbardziej. Co z tym zrobię ? nie wiem. Muszę coś postanowić. Wprowadzić jakieś zmiany. Ale nie wiem jakie. I to jest ta głupia wolność. Pragnienie do bycia indywidualistą, i brak weny. Dla mnie to wszystko znaczy - porażka.
Przecież jest ok. Mam najlepszych przyjaciół na świecie. Opiekuńczą rodzinę. Pasję. Dobre (no bo tragiczne nie są) oceny. Czego mi brakuje? Mam jakiś chory problem, pragnienie kontroli nad własnym życiem i brak możliwości ubrania tego w słowa i po prostu zlikwidowania przeszkody. Nie chce mi się o tym gadać. Totalnie. Myślę że muszę już kończyć bo będę żałować tego co napisałam i znów usunę całą notkę jak nie raz to już robiłam. Zatem żegnam. Sama nie wiem czy przyjdę tu jutro czy dopiero za dwa dni, za dwa tygodnie. Na razie mi wystarczy,. Mam ochotę na loda. Pa. No i bądźcie cicho...
poniedziałek, 2 kwietnia 2012
DIE BITCH !

Zaraz angielski, muszę zrobić zadanie. Później próba. Gdzie tu czas na nauczenie sie na kartkówki z chemii, historii i fizyki? Nie wiem kto wymyślił gimnazjum ale powinni go spalić na stosie albo po prostu skazać na poczwórne dożywocie.
Na szczęście jeszcze tylko dwa dni! pocieszające. na prawdę.
Moje dobre samopoczucie właśnie wyzionęło ducha. OKLASKI PROSZĘ!
środa, 28 marca 2012
UUUUU HAAAAHAAAA

Rodzice trochę świrują. Czyli afera o to że nie powiedziałam że wychodzę ale dobrze pamiętam jak się pytali co robię i o której będę. BRAWA!

Powoli mój zeszyt się zapełnia. Przeraża mnie to trochę bo miał starczyć na trzy lata a jeszcze nawet rok nie minął. No ale będę musiała przeżyć. Założyć nowy albo coś w ten deseń.
Marzenie na dziś: Zamknąć oczy, zapomnieć o wszystkim. Uspokoić oddech. Słyszeć bicie serca. Widzieć szarość. Słyszeć szelest włosów. Po prostu cisza i spokój. I trwać tak na wieki.
A tak na koniec to muszę się przyznać że mam małą fazę na skins a dokładniej
Richa i Grace. Wstawię dwa filmiki, które ubóstwiam. I w tym miejscu przepraszam wszystkich, których tym katuję. ;*
http://www.youtube.com/watch?v=5sIiiR6TkB0
http://www.youtube.com/watch?v=ox5kyguD7xc
czwartek, 22 marca 2012
Wellcome Home
Następny dzień minął. Ech... No chyba zwycięstwo dla mnie. Kolejny dzień. Nie złamałam się. No i cóż. 1:0 dla mnie. HA!
Dzień spędzony z Agą. I powiem szczerze że dobrze mi to zrobiło. Dobra zabawa i tyle. Czysty śmiech. Brak podtekstów. Takie dzieciństwo. Ale po jakimś czasie przeszłam przez pasy i byłam na osiedlu. I się skończyło. Oczywiście kocham moje życie. Dzięki ludziom którzy mnie otaczają jest piękne. No ale kto nie wraca do przeszłości? Chyba tylko ten co jej się boi. Czy boję się przeszłości? Nie.. Najchętniej przeżyłabym wszystko jeszcze raz. Czy coś bym zmieniła? Oczywiście z wielką przyjemnością zmieniłabym wiele. Wiele rzeczy które nie powinny mieć miejsca. Ale każdy czyn niesie konsekwencje. Dlatego odcierpiałabym swoje, ale wypowiedziałabym każde słowo, by żadnego nie stracić.
''Czasem mam wrażenie jakbym żyła na tym świecie dłużej nisz istnieję. Jakbym mieszkała już w mojej skórze. I czasem widzę sytuacje, przebłyski zdarzeń - pięknych zdarzeń. Jak z cudnego teledysku, filmu romantycznego... I wieżę że to są rzeczy, które mi się przytrafią. One mają dać mi siłę, motywację. Tęsknię, i kocham te wspomnienia z przyszłości. Po prostu czekam aż się ziszczą (...)''
Pozdrawiam moją mamę, która uparcie chciała przeczytać mojego bloga. Pewnie to zrobi. Kocham Cię mamo ;*
Dzień spędzony z Agą. I powiem szczerze że dobrze mi to zrobiło. Dobra zabawa i tyle. Czysty śmiech. Brak podtekstów. Takie dzieciństwo. Ale po jakimś czasie przeszłam przez pasy i byłam na osiedlu. I się skończyło. Oczywiście kocham moje życie. Dzięki ludziom którzy mnie otaczają jest piękne. No ale kto nie wraca do przeszłości? Chyba tylko ten co jej się boi. Czy boję się przeszłości? Nie.. Najchętniej przeżyłabym wszystko jeszcze raz. Czy coś bym zmieniła? Oczywiście z wielką przyjemnością zmieniłabym wiele. Wiele rzeczy które nie powinny mieć miejsca. Ale każdy czyn niesie konsekwencje. Dlatego odcierpiałabym swoje, ale wypowiedziałabym każde słowo, by żadnego nie stracić.

Pozdrawiam moją mamę, która uparcie chciała przeczytać mojego bloga. Pewnie to zrobi. Kocham Cię mamo ;*
środa, 21 marca 2012
ONE

Skupiam się cały czas na jednej rzeczy. Złożyłam zamówienie, czekam aż ''Nadprzyrodzone Siły'' zaczną działać. Mam nadzieję że wszystko rozwinie się szybko. Potrzebuję tego. ... Gdzieś trzeba to napisać nie? Wierzę że miłość uleczy, może nie wszystko ale na pewno dużą część. Muszę się kurwa zakochać. Ale inaczej. To znaczy nie ja zaczynam. Powierzam wszystko Szefowi. Do roboty! No i ...
Układa się. Trzymajcie kciuki. Bo nie wytrzymam. Jeszcze jeden dzień.. i pęknę, po prostu się złamię. I to bardzo poważnie,
sobota, 17 marca 2012
OT CO.
Ech. No ciężko jest. Cieszę się jednak że w czerwcu będę mogła powiedzieć sobie że było warto. Ostatnio dzieją się ze mną dziwne rzeczy . Dobrze że nie przy ludziach. Wyżywam się na sobie. Śpię tak twardo jak jeszcze nie spałam. Moje paznokcie wyglądają strasznie. Poobgryzane. Połamane. Nic tylko rozpaczać. Niedługo wywiadówka. To się dobrze składa bo będę mogła usiąść nad tym świstkiem papieru i sprawdzić czy warto było się starać. Uczyć się dla ocen. Nie lubię być oceniana. Szkoda że nie da się inaczej.
Dzisiejszy dzień minął bardzo fajnie. Pogoda była baaardzo letnia. Od trzeciej do siódmej z Martą. Las, kocyk, muzyka, spacer, filmy, jedzenie ^^ Mniam. Na końcu wyżuliłam od niej Simsy. Tyle co ona dla mnie robi... Tego się nie da opisać. Muszę się jej jakoś odwdzięczyć.
Skończyły mi się gumy.
Dzisiejszy dzień minął bardzo fajnie. Pogoda była baaardzo letnia. Od trzeciej do siódmej z Martą. Las, kocyk, muzyka, spacer, filmy, jedzenie ^^ Mniam. Na końcu wyżuliłam od niej Simsy. Tyle co ona dla mnie robi... Tego się nie da opisać. Muszę się jej jakoś odwdzięczyć.
Skończyły mi się gumy.
Znać jego zapach. Dotykać jego dłonie. Mierzwić jego włosy. Znać go na pamięć. Wiedzieć kiedy i co robi. Mieć go przy sobie. Wiedzieć że istnieje. - Tego bym chciała.
wtorek, 13 marca 2012
poniedziałek, 12 marca 2012
środa, 7 marca 2012
Yyy?
Wolne. W KOŃCU!
Dzisiaj odebrałam linioryty i wyszło nawet ok. Oczywiście powrót do domu z Panią Zosią . Uczyła mnie obserwować gwiazd. Chill aut totalny i charyzma na maksa do następnej środy.
Od jutra nie mam żadnych sprawdzianów i mam ochotę po prostu spać. Dużo spać. Odnowić troszkę bloga i chcę malować.
Do zobaczenia ;*
Dzisiaj odebrałam linioryty i wyszło nawet ok. Oczywiście powrót do domu z Panią Zosią . Uczyła mnie obserwować gwiazd. Chill aut totalny i charyzma na maksa do następnej środy.
Od jutra nie mam żadnych sprawdzianów i mam ochotę po prostu spać. Dużo spać. Odnowić troszkę bloga i chcę malować.
Do zobaczenia ;*
sobota, 3 marca 2012
SOWA
No i kurde jestem. To miał być ciężki tydzięn pod względem szkoły. Ale na szczęście odwołali nam wszystkie sprawdziany ^ ^ Tak się pięknie złożyło że wszystkie przełożyli nam na przyszły tydzień i dodatkowo dołożyli kartkówkę z chemii i tren na pamięć. Przyszły tydzień więc będzie beznadziejny. Ale kto wie.
Tak się czasem zastanawiam czy nie rzucić tego w cholerę i przestać się uczyć. Ale jakoś nie mogę. Za bardzo mi zależy.
Pogoda ładna. Nawet bardzo. I się cieszę. Zrzuciłam ten zimowy worek i założyłam płaszczyk. Za dwa tygodnie planuję zakupy. Ale moja mama nie daje sobie wytłumaczyć że szybciej znajdziemy coś w Poznaniu. Nie wiem czy znowu nie jestem bezradna.
Jeśli chodzi o plany na weekend... to sama nie wiem.
Wczoraj po szkole byłam z Ewą. Małe odpały ale bez wielkiej przesady. Później piekłam ciastka. (Dziś rano smakowały lepiej). No i wbiła Marta. Posiedziałyśmy u mnie ale Marta musiała wbić do Marche. Wzięłyśmy Złotą i zrobiłyśmy małą rundkę dookoła miasta. Było bardzo miło. W domu to co zawsze czyli nic.
Ale co do weekendu to Ewa ma kurs z harcerski. Więc spędzę go z Martą ale głównie nad książkami. To tyle jeśli chodzi o weekend.

Pogoda ładna. Nawet bardzo. I się cieszę. Zrzuciłam ten zimowy worek i założyłam płaszczyk. Za dwa tygodnie planuję zakupy. Ale moja mama nie daje sobie wytłumaczyć że szybciej znajdziemy coś w Poznaniu. Nie wiem czy znowu nie jestem bezradna.
Jeśli chodzi o plany na weekend... to sama nie wiem.
Wczoraj po szkole byłam z Ewą. Małe odpały ale bez wielkiej przesady. Później piekłam ciastka. (Dziś rano smakowały lepiej). No i wbiła Marta. Posiedziałyśmy u mnie ale Marta musiała wbić do Marche. Wzięłyśmy Złotą i zrobiłyśmy małą rundkę dookoła miasta. Było bardzo miło. W domu to co zawsze czyli nic.
Ale co do weekendu to Ewa ma kurs z harcerski. Więc spędzę go z Martą ale głównie nad książkami. To tyle jeśli chodzi o weekend.
wtorek, 28 lutego 2012

Wstać i powiedzieć sobie, że... ale właściwie co?
Jak na razie próbuję odepchnąć od siebie to coś co we mnie siedzi i mówi że jestem beznadziejna.. Teraz wiem że to nie ja. Albo ja. Po prostu czuję z mojej szyi zwiał sznur i kiedy jestem szczęśliwa, całym sercem to na szyi zaciska tak mocno, że brakuje mi tchu. Błagam niech to zniknie... chcę się cieszyć.
niedziela, 26 lutego 2012
CZTERNASTY DZIEŃ FERII!
Zdjęcia z folderu ''FERIE''
Dziś rolki (sama albo z Martą). ^^
No i jeszcze zacytuję miły komentarz mojej mamy z przed chwili ''Ania, weź się ubierz... JEST PO DRUGIEJ!'' ;* Kocham cię mamo.
Jutro szkoła. Założę się że wstanę jutro (jakimś cudem) i powiem sobie "co to do chol3ry jest" ale.. MAM TO GDZIEŚ ! ;*
Do widzenia Ferie!
P.S. Ale mam dzisiaj energii *.* Jestem gotowa na nowe wspomnienia .
Subskrybuj:
Posty (Atom)